Jan Bogucki po dziesięciu latach wraca do rodzinnego miasta. Zamierza się ustatkować i wyleczyć złamane serce. Po drodze chce jeszcze odwiedzić swoją siostrę, która właśnie kończy archeologiczne praktyki. Kiedy dociera na miejsce, dowiaduje się, że Kasia i jej kolega zniknęli. Wśród studentów aż huczy od plotek o ich romansie i nietypowym odkryciu. Wygląda na to, że po parze młodych pasjonatów został tylko wykopany przez nich szkielet o cechach niepokojąco sprzecznych z tym, co spodziewano się znaleźć w tej ukrytej wśród lasów wiosce.
Rozpoczynają się poszukiwania. Okazuje się, że jedyny trop prowadzi do rozwiązanej przed dwudziestoma laty sekty kierowanej przez tajemniczego guru. Janek musi nie tylko rozwikłać zagadkę, której sens rozmywa się w medialnym zamieszaniu, ale też stoczyć walkę z samym sobą – z porywczością i demonami, które prześladują go od lat. W prywatnym śledztwie wspiera go emerytowany policjant Horst Miller, dla którego ta sprawa także ma wymiar osobisty.
„Zły pasterz” to świetnie napisany i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach kryminalny debiut Michała Wierzby. Motywem przewodnim jest dążenie bohaterów, by sprawiedliwości stało się zadość, a winni za swoje grzechy ponieśli karę. Tłem mrocznych wydarzeń i rytualnych zbrodni jest przede wszystkim Leszno wraz z okolicami, czyli miejsce, w którym na co dzień żyje i tworzy autor. Powieść zachwyca nie tylko wciągającą, dynamiczną fabułą pełną szokujących odkryć, ale także doskonałymi kreacjami pierwszo- i drugoplanowych bohaterów. Na uznanie w szczególności zasługuje postać Alicji, ofiary przemocy domowej, która próbuje wyrwać się ze schematu dom - dziecko - uzależnienie od męża.
W powieści „Zły pasterz” Michał Wierzba zabiera czytelnika do pełnego fascynujących tajemnic świata pogańskich wierzeń, a posiadana przez niego wiedza z zakresu archeologii i antropologii, w tym procesu powstawania kultów i religii, sprawia, że z zapartym tchem i rosnącym zainteresowaniem śledzimy rozwój wypadków, nie mogąc się doczekać finału tej zawiłej historii.
Michał Wierzba (ur. 1981) – absolwent wrocławskiej polonistyki, autor powieści poetyckiej „Ostatni taniec szamana”, wierszy i opowiadań; współautor antologii „Literacka podróż po Gdańsku”; zwycięzca Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Stanisława Grochowiaka i konkursu reportażowego miesięcznika „Playboy” (II nagroda); kilka lat temu osiadł w Lesznie, gdzie żyje z prywatnych lekcji i copywritingu; fascynuje go człowiek wraz z mniej lub bardziej chlubnymi wytworami jego myśli, a za hobby służą mu fotografia i wspinaczka.
Kilka pytań do Michała Wierzby
- Kim jest tytułowy „Zły pasterz”?
To dość tajemnicza i niejednoznaczna postać. Ten samozwańczy prorok i duchowy przywódca jest z pewnością bardzo charyzmatyczny, ale jego działania przywodzą raczej na myśl Kurtza, bohatera „Czasu apokalipsy” i „Jądra ciemności”. Jest w nim dużo pierwotnego chaosu, brutalności i przeświadczenia o tym, że misja wymaga poświęceń. Jest też piekielnie inteligentny. Z pewnością jest to przeciwnik, który może przewartościować świat swoich adwersarzy i nawrócić na swój punkt widzenia.
- O czym opowiada Pańska powieść?
Jest to historia poszukiwania siostry, która zaginęła wraz z kolegą podczas archeologicznych wykopalisk. Co ciekawe, głównym bohaterem nie jest detektyw, a zwykły człowiek, blisko czterdziestoletni facet z bogatą przeszłością. Janek, bo tak ma na imię, jest trochę outsiderem, bywa zagubiony, słaby, ale uparcie walczy i w końcu zyskuje szansę na pokonanie swoich demonów… Zależało mi na tym, żeby trochę rozciągnąć ramy kryminału i pokazać nie tyle same zbrodnie i historię dochodzenia do prawdy, ale też to, jak zmieniają się ludzie pod wpływem doznawanych krzywd, jak walczą o bycie sobą i bycie szczęśliwymi.
- W swojej powieści zabiera Pan czytelnika do pełnego fascynujących tajemnic świata pogańskich wierzeń. Skąd pomysł by fabuła „Złego pasterza” skupiała się na działaniach słowiańskiej sekty? Czy ta tematyka jest Panu bliska?
Kiedy byłem w podstawówce miasto żyło historią ojca, który poszukiwał dwójki swoich dzieci. Okazało się później, że zabrała je matka, która zaszyła się w jakiejś sekcie. Potem, na studiach, na zajęciach ze współczesnej poezji, dowiedziałem się, że podobnych historii w latach dziewięćdziesiątych było dużo więcej. W ten sposób zmieniły się życiorysy dwóch młodych poetów i tysięcy innych osób. Wiele wskazuje na to, że nie wszystkie odpowiedzi znajdziemy w elektronicznych gadżetach, którymi się otaczamy. Człowiek zawsze będzie potrzebował duchowości, czegoś nadprzyrodzonego, siły, która zaopiekuje się nim i pokaże drogę. Niestety zawsze znajdą się też tacy, którzy to wykorzystają.
- Kto powinien sięgnąć po „Złego pasterza”? Kogo zadowoli jego lektura?
Po książkę z pewnością mogą sięgnąć fani kryminałów i mocnych wrażeń (kilka scen na pewno zapadnie w pamięć), ale też czytelnicy ceniący sobie dobrze zarysowaną warstwę obyczajową. Bohaterowie „Złego pasterza” są wyraziści, zdecydowanie niebanalni, ale też zmieniają się pod wpływem wydarzeń i upływającego czasu. Może to zabrzmi dziwnie, ale starałem się napisać kryminał, do którego chciałoby się wracać. Może dlatego główny ciężar fabuły położony jest nie na tym, kto jest sprawcą, ale na dochodzeniu do sprawiedliwości i żądzy zemsty, i może dlatego tak dużo miejsca zajmuje historia rozkwitającej miłości.
- Tłem opisanych w książce mrocznych wydarzeń i rytualnych zbrodni jest przede wszystkim Leszno. Czy mieszkańcy Leszna i okolic w „Złym pasterzu” odnajdą miejsca, w których bywają na co dzień?
Tak, mieszkańcy Leszna nie będą mogli spać spokojnie, ale też z pewnością będzie im miło czytać o miejscach, które kojarzą z bliższych i dalszych wycieczek. Ciekawa jest historia badań terenowych, bo kupiłem kiedyś motocykl, ale że jak zwykle nie miałem dużo pieniędzy, motor był w dość kiepskim stanie. Mogłem jeździć tylko po okolicy, żeby w razie czego ktoś mógł po mnie przyjechać. Przy okazji odkryłem, że już kilka kilometrów od uczęszczanych ścieżek zaczyna się świat malowniczy jak filmowe dekoracje. Tak więc miejsca zbrodni wybierała trzydziestoletnia rozklekotana honda shadow.
- „Zły pasterz” zachwyca doskonałymi kreacjami pierwszo- i drugoplanowych bohaterów. Na uznanie w szczególności zasługuje postać Alicji. Dlaczego ta bohaterka jest ważna? Jakie przesłanie niesie dla czytelnika?
Przyznaję, że Alicja to moja ulubiona postać. Alicja ma ambicje artystyczne, ale ma też dziecko i męża, który jej marzenia uważa za fanaberie. Alicja jest ofiarą chorego uzależnienia i przemocy domowej. Myślę, że łatwo zdefiniować przemoc, jeśli wiąże się z podbitym okiem i bukietem kwiatów kupionym w ramach przeprosin. Dużo trudniej jest mówić o przemocy jako uzależnieniu finansowym i psychicznym czy płaceniu małżeńskim seksem za kolejne dni spokoju. Wszyscy wokół mówią Alicji, że powinna iść do pracy albo skupić się na dobru dziecka i nie prowokować kłótni. Przecież mąż ciężko pracuje na rodzinę, ma więc prawo domagać się szacunku i posłuszeństwa. Sama Alicja w pewnym momencie zaczyna myśleć, że wszystkie kłopoty to jej wina. Historia jej walki o wolność jest niewątpliwie ważnym wątkiem tej książki.
Napisz komentarz
Komentarze