Red.: Ostatni czas jest zdominowany przez dyskusję o ochronie środowiska, co niewątpliwie jest bardzo ważne. Jednak dużo poświęca się w niej miejsca o obowiązkach dla zwykłych rodzin, a nie firm...
Damian Simiński: Od dziecka uczono nas, że musimy dbać o środowisko. Dziś segregujemy odpady, do łaski wraca oddawanie zużytych sprzętów do naprawy zamiast kupowania nowych. Tak zauważam tę tendencję do oddziaływania na Kowalskiego w sposób bezpośredni, czy to poprzez termomodernizację budynków, czy eliminacji pieców na węgiel, teraz mowa już o eliminacji pieców gazowych, z trendem przechodzenia np. na pompy ciepła. Wszystko fajnie, ale ja niezmiennie podkreślam, że te obowiązki są zbyt duże wobec naszych możliwości finansowych. Na Pomorzu Zachodnim mamy wiele domów wybudowanych jeszcze przed 1945 roku, mamy budynki z czasów PRL. Dziś, gdy wiele osób ma kredyty na 20 lub 30 lat na kupno domu, czy mieszkania, przy niestabilnym poziomie inflacji, stóp procentowych, społeczeństwo nie jest w stanie udźwignąć dodatkowych wydatków na zakup pomp ciepła. Nie można karać ludzi, którzy postanowili kupić mieszkanie czy dom ślepo podążając za globalnymi trendami.
Red.: Co ma Pan na myśli?
Damian Simiński: Kryzys ekonomiczny wywołany pandemią, a następnie wojną w Ukrainie spowodował, iż ludzie zubożeli. Nie planowali też nabywając domy, czy mieszkania dodatkowych obciążeń, związanych z przymusem docieplania budynków, czy wymiany systemów grzewczych. Wiele jest też osób, proekologicznych, które mimo wszystko chciałyby to zrobić, jednak i oni będą mieli problem, bo zwyczajnie nie dostaną kredytu na zakup instalacji oze, czy pompy ciepła. Musi zatem powstać program dotacyjny dopasowany do sytuacji w naszym Kraju. Jako radny Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego wniosę taką inicjatywę pod obrady by zorganizować działania dla środowiska by nie były odczuwalne dla zwykłych ludzi. Ekologia, ochrona środowiska tak, ale z rozsądkiem i na miarę możliwości obywateli naszego Kraju.
Red.: Będzie Pan jeździł elektrykiem.
Damian Simiński W zasadzie już jeżdżę. Dwa lata temu zakupiłem auto z napędem hybrydowym. Spisuje się doskonale. Na pełnego elektryka jednak jeszcze za wcześnie. Jest to w mojej ocenie, na ten moment, technologia zbyt droga i zbyt mało wydajna. Auto elektryczne przejeżdża za małą ilość kilometrów, a czas ładowania jest zbyt długi. Nie mam, przy mojej intensywności pracy i życia czasu na to, żeby co 400 kilometrów spędzić na stacji ładowania 30 minut, o ile znajdę wolne miejsce. W szczególności, że ja, jeśli wyjeżdżam poza teren naszego województwa, zazwyczaj pokonuję trasę od 600 do nawet 1200 km. Elektryfikacja pojazdów jest naszą przyszłością, ale ja zaczekam na odpowiedni moment. Na pewno przyjdzie jednak taki czas, że elektryki będą tak samo popularne jak pojazdy spalinowe. Na dzień dzisiejszy, jeśli ktoś chce być naprawdę eko, to osobiście polecam środki transportu publicznego. Sam w miarę możliwości korzystam z pociągu przy przejazdach do Warszawy. Czasami się opóźni, ale świadomość bycia ekologicznym też jest ważna.
Red.: Dziękuję za rozmowę.
Damian Simiński: Również dziękuję i serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników. Pamiętajmy, ekologia jest bardzo ważna, ale musimy w tym wszystkich zachować rozsądek.
Napisz komentarz
Komentarze