Jako że na chwilę obecną na polskim rynku pracy brakuje wszystkich rodzajów pracowników, polska gospodarka w coraz większym stopniu zależna jest od imigrantów zarobkowych, których lwią część stanową Ukraińcy. Niestety, ich liczba w ostatnim czasie zaczęła maleć. Skąd wziął się ostatni spadek migracji zarobkowej do Polski zza wschodniej granicy?
Atrakcyjne sąsiedztwo
Jak mówi Mariusz Hoszowski, prezes firmy Smart Work, zmniejszająca się liczba pracowników ukraińskich w Polsce związana jest z postępującym rozwojem rynków państw ościennych - Czech, Słowacji i Niemiec: „Działając na zagranicznych rynkach pracy, dostrzegamy tam wiele ułatwień dotyczących pracy oraz samej legalizacji pobytu pracowników ze wschodu. Widząc te udogodnienia, Ukraińcy w sposób naturalny wybierają legalną pracę za większe pieniądze - choć odnośnie kwestii przestrzegania miejscowego prawa można powiedzieć, że popularniejsza jest działalność w szarej strefie. Szczególnie często praktykowane jest to u pracowników z terenu zachodniej Ukrainy, gdzie panuje długa tradycja wyjazdów zarobkowych do Polski. Co więcej, samo zjawisko jest bardzo podobnie do sytuacji polskich pracowników jeszcze przed wejściem do Unii Europejskiej, gdzie nasi rodacy masowo wyjeżdżali na Zachód pracować nielegalnie.”.
Niemieckie eldorado
Najwięcej emocji wzbudza jednak otwarcie niemieckiego rynku pracy, które zostało zaplanowane na 1 stycznia 2020 roku. W tym czasie mają wejść w życie zmiany dotyczące ograniczenia przeszkód formalnych w zatrudnianiu pracowników z krajów trzecich, w tym Ukrainy. „Zgodnie z naszymi informacjami, do końca drugiego kwartału tego roku projekt ustawy powinien być zatwierdzony przez Bundestag. Warto wspomnieć, iż nowe prawo przewiduje najistotniejsze zmiany dla wykwalifikowanych pracowników, posiadających znajomość języka niemieckiego. Dzięki uzyskaniu wizy pracowniczej obywatele państw ze Wschodu przez pół roku będą mogli szukać pracy, a potem przez kolejne sześć miesięcy pracować u dowolnego pracodawcy. Z pewnością jest to bardziej liberalne podejście do zagranicznej kadry pracowniczej niż w Polsce, gdyż kładzie się akcent na samodzielność w utrzymaniu się oraz poszukiwaniu zatrudnienia.” – mówi Mariusz Hoszowski.
Pomimo braku otwartości rynku niemieckiego na każdą grupę pracowniczą, i tak pierwszą falą ewentualnych migrantów ukraińskich do Niemiec będą Ukraińcy pracujący do tej pory w Polsce. Jak mówi Prezes firmy Smart Work: „Aby otrzymać pozwolenie na pracę, obcokrajowiec będzie musiał wykazać się wykształceniem kierunkowym oraz potwierdzoną znajomością języka niemieckiego. Z warunku lingwistycznego wyłączone są jedynie dwie grupy zawodowe – spawacze i kierowcy tirów. Możemy więc oczekiwać, iż z początkiem przyszłego roku nagle zabraknie na polskim rynku spawaczy, ponieważ większość specjalistów ukraińskich posiada dokumenty wyrobione w Polsce i kwalifikujące do uzyskania niemieckich wiz pracowniczych. Co więcej Instytut Goethego, którego certyfikaty językowe będą honorowane przez niemieckie służby konsularne, już otwiera swoje oddziały na Ukrainie oraz rozwija sieć w Polsce, właśnie pod kątem przebywających tu Ukraińców. W ukraińskim sektorze edukacyjnym bardzo popularny stał się trend szkolenia się właśnie w zakresie języka niemieckiego. Widać więc jak ogromną szansę w otwarciu niemieckiego rynku pracy dostrzegają obywatele Ukrainy. Jednak co dla jednych jest okazją, to dla innych stanowi poważne zagrożenie”.
Równie niebezpiecznym zapisem w nowym prawie niemieckim dla polskiego rynku pracy będzie regulacja zasad prac sezonowych. „Pracownicy ze wschodu będą mogli podjąć się pracy sezonowej bez znajomości języka niemieckiego. Jeżeli Niemcy rozwiną to pojęcie w odpowiedni sposób, ich rynek pracy momentalnie otworzy się na kilkukrotnie większą ilość zagranicznych pracowników niż ma to obecnie miejsce. Dla Polski tworzy to sytuację, w której w okresie zbiorów po prostu zabraknie rąk do pracy.” – mówi Mariusz Hoszowski.
Czy istnieje rozwiązanie?
Czy można złagodzić skutki nieuchronnego odpływu pracowników z Ukrainy? Zdaniem Mariusza Hoszowskiego, rozwiązaniem dla polskiej gospodarki z pewnością jest dywersyfikacja kierunków pozyskiwania pracowników i otwartość na inne narodowości. Oczywiście taki kierunek działania wiąże się z dodatkowymi czynnikami – z racji specyfiki każdej z nacji, pracodawcy będą musieli przygotować się na nowe strategie działania swoich przedsiębiorstw. W tym procesie istotną rolę odgrywają agencje zatrudnienia takie jak Smart Work: „Temat jest bardzo złożony, jednak dzięki posiadaniu własnego przedstawicielstwa, struktur, pracowników i partnerów biznesowych w różnych punktach za granicą, mamy stałe źródło wszelkiego rodzaju pracowników – bez względu na aktualny odpływ fali migracyjnej. Stosując zdywersyfikowaną strategię rekrutacyjną, możemy oferować kadry dostosowane każdego reżimu pracy oraz wymagań klienta odnośnie kwalifikacji pracowników.” – mówi prezes firmy Smart Work.
Smart Work to dynamicznie rozwijająca się międzynarodowa grupa firm specjalizująca się w usługach pracy tymczasowej, pośrednictwa pracy oraz opieki medycznej. Grupa składa się z kilkunastu spółek zlokalizowanych w 10 państwach europejskich. We wszystkich z nich firma posiada licencje na prowadzenie działalności agencji pracy. Smart Work koncentruje się na zaspokajaniu potrzeb i oczekiwań nawet najbardziej wymagających Partnerów Biznesowych. Z usług grupy korzystają spółki giełdowe, duże międzynarodowe koncerny, jak i mniejsze przedsiębiorstwa z sektora MSP. Smart Work realizuje zamówienia i zlecenia dla Klientów zagranicznych, działając w oparciu o najwyższe standardy etyczne i biznesowe. Jest członkiem Business Centre Club oraz Ogólnopolskiego Konwentu Agencji Pracy.
Napisz komentarz
Komentarze