Po mszy uczestnicy uroczystości prowadzeni przez Młodzieżową Orkiestrę Dętą z Płotów przemaszerowali do Szkoły „na górce”, na główną część uroczystości Jubileuszowych.
W wydarzeniu udział wzięli m.in. Poseł na Sejm RP Artur Łącki, Wicekurator Oświaty Jerzy Sołtysiak, Starosta Gryficki Ryszard Chmielowicz, Wicestarosta Powiatu Gryfickiego Waldemar Wawrzyniak, Radni Powiatu Gryfickiego Ryszard Maliński i Czesław Bukowiec, dyrektor Wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Gryficach Marta Łakomy-Zinowik, Przewodniczący Rady Miejskiej w Płotach Marcin Makowiecki, Radni Gminy Płoty: Barbara Laskowska, Michał Wojsznis, Paweł Pawelec oraz Jerzy Nowicki.
W trakcie wydarzenia w imieniu Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza Radny Województwa Zachodniopomorskiego Marcin Przepióra odznaczył złotą Odznaką Honorową Gryfa Zachodniopomorskiego sztandar szkoły.
Po oficjalnych uroczystościach odbył się piknik dla Absolwentów na błoniach przy Nowym Zamku w Płotach. Uroczystości jubileuszowe zakończyły Balem Absolwentów w hali sportowo-widowiskowej Rega Arena.
Po uroczystościach jubileuszowych o krótką rozmowę poprosiliśmy Ryszarda Malińskiego - absolwenta Szkoły im. Witosa, przewodniczącego Komisji Oświaty w Radzie Powiatu i jednoczesnie jednego z organizatorów jubileuszu:
Czy warto organizować zjazdy jubileuszowe?
Warto, oczywiście, że warto. Licząc od 45- lecia to jest mój siódmy z kolei jubileusz w którym uczestniczę. Zdecydowanie warto je organizować, bo to dla nas absolwentów, szczególnie tych starszych roczników do których i ja należę, jedyna taka okazja by się spotkać i powspominać. Szkoda tylko, że wiele osób nie przybyło. Pamiętajmy, że każdy jubileusz podkreśla wagę tradycji oraz utrwala pamięć o pięknej historii ”szkoły na górce”. To my absolwenci wraz z obecną kadrą i uczniami szkoły musimy pamiętać, że tak wielu nauczycieli, wychowawców i pracowników pracowało na ten sukces i warto, aby byli zapamiętani.
Dlaczego szkoła „na górce” ?
Takie pierwsze skojarzenie każdego ucznia to pewnie topografia położenia szkoły. Za moich czasów bytności w szkole mówiliśmy, że dzień zaczynamy ciężko bo „pod górkę” ale już po zajęciach było pięknie bo „z górki”. Z tą nazwą wiąże się też pewna anegdota, która dotyczyła kolegów z mojej klasy.
Choć szkoła usytuowana wysoko „na górce”, to każdego dnia rano pan prof. Antoni Siwiński na swoim lekko wiekowym rowerze ambitnie pokonywał wzniesienie prowadzące do szkoły. My wówczas będąc w I klasie z wielkim podziwem obserwowaliśmy jak dzielnie i z jakim zaangażowaniem profesor to czyni. Ten podziw dla dwóch moich kolegów z klasy był tak duży, że dopytywali innych jak pan Prof. , będąc już w dość zaawansowanym wieku jeszcze jest w stanie sforsować taki podjazd. No i z odpowiedzią pośpieszył mój przyjaciel z klasy Marek ksywka „Bury”, tłumacząc kolegom, że Prof. Siwiński prowadzi w naszej szkole sekcję kolarską i nawet słyszał, że są do niej zapisy uczniów klas I, że rozdają rowery, stroje kolarskie i dresy. Tak to zadziałało na kolegów, że czym prędzej popędzili do Pana Prof. Siwińskiego. Z ich późniejszej relacji, chyba nie do końca pełnej wynikało, że Pan Profesor powiedział, że sobie ten żarcik z niego na długo zapamięta.
Jakieś osobiste wspomnienia.
Nasze Technikum Rolnicze w latach osiemdziesiątych cieszyło się ogromnym autorytetem w środowisku lokalnym i nie tylko. Wyjątkowość tej wówczas elitarnej szkoły stanowiła moda na rolnictwo. Na taką opinię pracowała ówczesna dyrekcja szkoły na czele z Panem dyrektorem Tadeuszem Lipertem, jego zastępcami p. Witoldem Anastaziukiem, p. Barbarą Trykacz ale również i bardzo dobrze przygotowana kadra pedagogiczna, która z oddaniem tworzyła jej historię. Z wielkim sentymentem wracam do zajęć prowadzonych przez ówczesnych profesorów: Panią Zingler, Panią Barczyk, Panią Gdulę, Panią Matern, Panią Ostolską oraz Panów Ostolskiego(nasz Wychowawca), Jurkiewicza, Chojnackiego, Oleszkiewicza, Gołębiowskiego i wszystkich innych którzy wówczas rozpoczynali pracę. Wszystkim im w imieniu swoim oraz całej mojej klasy piękne dzięki, że potrafili zachęcić nas do nauki, pozwalali rozwijać własne pasje, przygotować do samodzielności.
Absolwenci rocznika 1982 są dziś bardzo dobrymi rolnikami, nauczycielami, urzędnikami państwowymi i przedsiębiorcami. Z pasją wykonują swoją pracę. Z niektórymi osobami z klasy spotykam się dość rzadko, innych niestety prawie nie widuję, żyją jednak w mojej pamięci czy to w szkolnych wspomnieniach czy wspólnie przeżytych zdarzeniach. Mieliśmy szalone pomysły, spotykaliśmy się nie tylko w szkole, lubiliśmy spędzać razem czas. Dziś wydaję mi się, że minęły wieki, że wówczas żyliśmy w innej epoce. Darzyliśmy nauczycieli niekłamanym szacunkiem, czuliśmy przed nimi ogromny respekt.
Jakie wyzwania stoją przed szkołą na następne 75 lat?
Jako długoletni samorządowiec, od 4 kadencji w powiecie, co najmniej od trzydziestu lat obserwuję, jak nasza szkoła zmienia się. Jeśli chodzi o przyszłość uważam, że kryzys z którym borykała się szkoła jeszcze kilka lat temu minął bezpowrotnie. Przyszłość szkoły postrzegam zdecydowanie pozytywnie. Tutaj obecna kadra z dyrekcją na czele wykonuje solidną pracę ku rozwojowi i stabilizacji. Oczywiście są problemy, tak jak wszędzie. Wiem, że Pan dyrektor Buchwał nie powiedział jeszcze ostatniego słowa a raczej zawsze optymistycznie patrzy w przyszłość z przekonaniem, jak często mówi, „że warto by się jeszcze troszeczkę podciągnąć i trochę więcej pieniędzy by się przydało, to otworzyłoby większe możliwości”. Sam kierując szkołą wiem, że to prawda ale to nie remonty, pomoce, wyposażenie są najważniejsze ale przede wszystkim to ludzie, wszystkie podmioty funkcjonujące w szkole . To atmosfera oraz dobre relacje są kluczem, fundamentem i gwarancją sukcesu.
Świat się zmienia, ludzie się zmieniają, dlatego też szkoła musi się zmieniać. Przynajmniej na tyle, aby była ciągle atrakcyjna dla uczniów. Musi być unowocześniana i rozszerzana baza szkolna, wyposażenie pracowni przedmiotowych, jak również wzbogacane metody nauczania. Nauczyciele ciągle muszą doskonalić swoje umiejętności zawodowe, aby sprostać nowym zadaniom. Nowa rzeczywistość po roku 1990 zmieniła zasadniczo profil naszej szkoły, pojawiły się kierunki niewiele – lub zgoła nic – mające wspólnego z rolnictwem. To też ma zasadniczy wpływ na jej rozwój.
Czy chciałby Pan coś jeszcze dodać na zakończenie?
Dawny PTR i obecny ZSP im. Wincentego Witosa to moja szkoła, nie tylko dlatego, że spędziłem w niej pięć lata, ale dlatego, że wciąż myślę o niej ciepło i z sentymentem. Obecnie moja „szkoła na górce” przy ul. Paderewskiego to wspaniali ludzie, mocna drużyna, to przytulne miejsce, z roku na rok piękniejsze, to naprawdę dobry, bez zbędnych turbulencji, start w dorosłe życie.
Napisz komentarz
Komentarze