Rok 2024 to rok wyborów. Mieszkańcy ponad 60 państw, które zamieszkuje połowa ludzi żyjących na Ziemi, głosują lub głosowali w wyborach na różnych szczeblach. Z wyborami związana jest dezinformacja. Jak wskazywano podczas spotkania, dezinformacja wykorzystuje deepfake'i, zmanipulowane lub nieprawdziwe dane, by trafiać bezpośrednio w ludzką niewiedzę, nieufność, błędy poznawcze i logiczne. Fałszywe narracje okołowyborcze zakłócają zdolność wyborców do podejmowania w pełni świadomych decyzji i podważają zaufanie do instytucji publicznych. Narracje dezinformacyjne nie zawsze są racjonalne. Mają odwołać się do wewnętrznych strachów wyborcy na tyle skutecznie, by wstał i zagłosował.
„Dezinformacja realnie wpływa na wyniki wyborów. Postanowiliśmy zorganizować okrągły stół jako praktyczne miejsce wymiany wiedzy pomiędzy ekspertami z Europy i świata, by podsumować mijający rok pod kątem tego, jak kampanie dezinformacyjne wpłynęły faktycznie na proces wyborczy” - informowała Magdalena Wilczyńska.
Podczas spotkania przedstawiciele NASK, eksperci oraz analitycy dezinformacji z różnego rodzaju organizacji, z niemal 10 krajów, wymieniali się doświadczeniami i przedstawili pomysły na walkę z tym zjawiskiem w czasie wyborów.
Specjaliści wymieniali się bardzo praktycznymi informacjami o podobieństwach działań dezinformacyjnych, ale także o specyficznych, konkretnych przykładach z poszczególnych krajów.
„Opracowaliśmy w NASK wspólnie z ekspertami dwa raporty, które będą niedługo opublikowane. Postanowiliśmy zebrać doświadczenia różnych państw, dotyczące tego, czy dezinformacja w ogóle wpłynęła na wyniki wyborów, jak wpłynęła, w jaki sposób się rozprzestrzeniała i jakie techniki i narracje były wykorzystywane” - wyliczała Magdalena Wilczyńska.
Wśród narracji zaobserwowanych przez ekspertów badających treści dezinformacyjne w różnych krajach, między innymi w Polsce, najczęściej pojawiają się te związane z fałszerstwami wyborczymi (np. sugerujące, że głosującym podsuwane są długopisy ze znikającym tuszem).
Jeśli chodzi o wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych to narracji dezinformacyjnych było kilka i rezonowały głównie z obawami społecznymi, np. głosy, że jeżeli któryś z kandydatów wygra, to będzie to koniec Stanów Zjednoczonych, jakie znamy. Padały słowa o upadku demokracji i załamaniu gospodarki, spekulacje, że kraj zostanie wymanewrowany w wojnę, być może nawet wojnę światową. Kierowano obawy ludzi w kierunku napływu nielegalnych imigrantów, zmian w dostępie do aborcji, ustroju kraju.
Jednocześnie, jak podkreślali eksperci, nie zawsze jest tak, że to zewnętrzni aktorzy tworzą fałszywe treści. Podczas wyborów prezydenckich w USA twórcy treści dezinformacyjnych wykorzystali między innymi wypowiedzi Donalda Trumpa o imigrantach. Wszystko zależy od tego, czy narracja realizuje scenariusz pożądany przez inicjatorów fałszywych narracji. Jeśli tak jest, to takie kraje jak Rosja, Chiny czy Iran takie treści wspierają, forsują, tworzą kolejne na ich podstawie i rozpowszechniają.
Magdalena Wilczyńska mówi, że choć zjawisk z zakresu dezinformacji jest bardzo dużo, to skala zgłoszeń jest ciągle niesatysfakcjonująca. Incydenty zgłaszają osoby najbardziej zainteresowane i świadome.
„Jesteśmy znieczuleni na dezinformację i w ogóle treści szkodliwe w Internecie. Przyjmujemy, że to element debaty, więc nie zgłaszamy tego, nie widzimy sensu” - zauważyła Magdalena Wilczyńska.
Eksperci NASK zachęcają do zgłaszania incydentów, które mogą fałszować obraz kandydatów startujących w wyborach przez ogólnodostępną platformę bezpiecznewybory.pl. Można przez nią wysyłać zgłoszenia dotyczące fałszywych, szkodliwych treści. Jest tam też kompendium wiedzy wyborczej.
Źródło informacji: PAP MediaRoom
Napisz komentarz
Komentarze