Jak wynika z raportu firmy technologicznej Proxi.cloud, w listopadzie br. footfall w galeriach i centrach handlowych spadł o 22,6% w porównaniu z analogicznym okresem 2022 roku. Przeanalizowano ruch pochodzący z monitoringu zachowań blisko 766 tys. konsumentów robiących zakupy w 710 tego typu obiektach. Anonimowe dane zebrano za pośrednictwem tzw. geofencingów, czyli wirtualnych punktów na mapie.
– Nie spodziewałem się takiego wyniku. W przestrzeni publicznej pojawiały się przecież informacje w bardziej optymistycznym tonie, że ruch w galeriach powoli rośnie. Natomiast te dane pokazują spory problem. Wychodzi na to, że nie odbudowano ani najmu, ani liczby klientów. Koszty funkcjonowania w tego typu obiektach handlowych są wciąż bardzo wysokie, co wynika m.in. ze standardów technicznych wynajęcia lokalu. W takich warunkach trudno utrzymać konkurencyjne ceny za oferowane produkty – komentuje dr Andrzej Maria Faliński, były wieloletni dyrektor generalny POHiD-u.
Według Mateusza Nowaka z Proxi.cloud, spadek ruchu i zasięgu może być spowodowany coraz częstszym kupowaniem towarów online z dostawą do paczkomatu lub do domu. Promocje z okazji Black Friday również występowały w Internecie. Ekspert podkreśla, że to tylko hipoteza, a nie pewnik. Jej weryfikacja wymaga dodatkowych badań. Częściowo zgadza się z tym Maciej Tygielski, ekspert rynku retailowego i e-commerce. Twierdzi on bowiem, że od momentu wybuchu pandemii wiele się zmieniło. Galerie rzeczywiście odnotowują spadki ruchu, które przekładają się jednoznacznie na niższe obroty sklepów tam ulokowanych. Jednak nie spowodowała tego migracja klientów do sklepów internetowych. Rzeczywistym powodem jest istotny spadek sprzedaży detalicznej w każdym kanale sprzedaży.
– Kiedyś główną zaletą zakupów stacjonarnych była możliwość przymierzenia czy sprawdzenia dużej ilości towarów i ich porównania bez większych komplikacji. Dzisiaj te same produkty dostaniemy w sklepach internetowych i tu się wiele nie zmieniło. Natomiast do e-zakupów zachęcają m.in. bezpłatne dostawy i zwroty, liczne paczkomaty wokół nas, a także długi okres gwarancji bezproblemowych zwrotów. Dlatego konsument może bez większej presji czasu zastanowić się, który z zamówionych towarów jest dla niego satysfakcjonujący – analizuje Miłosz Sojka z Proxi.cloud.
Mniej klientów
Z raportu wynika też, że w listopadzie liczba klientów galerii handlowych zmalała rdr. o 18%. Według dr. Falińskiego, to kolejny przykład na to, że dyskonty czy mniejsze formaty spoza kategorii spożywczych są efektywniejsze. W takich placówkach wybranych sieci ciągle jest sporo klientów, których przyciągają niedrogie produkty. Były dyrektor POHiD-u zaznacza, że nie jesteśmy zamożnym społeczeństwem, nie kupujemy masowo markowych towarów. Ponadto ukształtował się nawyk kupowania w mniejszych formatach. Natomiast do galerii handlowych mogą klientów przyciągać promocje. Jednak Maciej Tygielski zapewnia, że galerie wielokrotnie przegrywają z Internetem w walce na rabaty, bo zwyczajnie nie mogą sobie pozwolić na tak duże upusty jak e-sklepy. Mają stałe i duże koszty, które trudno pominąć. Stąd też liczba klientów w galeriach wciąż się kurczy. Znaczenie ma tu też mniejsza dynamika zmian w sklepach stacjonarnych. W świecie cyfrowym promocję można uruchomić dosłownie w sekundę, a w fizycznych placówkach ograniczeniem jest czynnik ludzki.
– Istnieje możliwość, że osoby, które w dalszym ciągu odwiedzają galerie handlowe, częściej przychodzą odbierać zamówienia internetowe niż przeglądać produkty. To wyjaśniałoby spadek ruchu w tych obiektach. Wówczas mówilibyśmy o powolnej, lecz ciągłej, zmianie przyzwyczajeń konsumentów – zaznacza Mateusz Nowak.
Ponadto Maciej Tygielski zauważa, że część klientów galerii handlowych stanowią Ukraińcy. Jak stwierdza dr Faliński, pik obecności tych imigrantów w Polsce już minął. Jest ich dużo, ale coraz mniej. Ekspert podkreśla też, że wśród nich nie brakuje ludzi bardzo zamożnych. Oni wchodzą do sklepów i kupują, co im się podoba. Natomiast nie jest to przeważająca grupa wśród przyjezdnych. Sporo bogatych obywateli Ukrainy wyjechało już na Zachód. Większość tych, którzy są u nas, zarabia skromnie. Ogólnie więc społeczność ukraińska może nieznacznie podnieść sprzedaż. Ale z pewnością nie jest to czynnik kluczowy w przypadku ruchu w galeriach handlowych.
– Na podstawie przeprowadzonej analizy nie jesteśmy w stanie określić wpływu obywateli Ukrainy na ruch w galeriach, ani tym bardziej przewidzieć, jak będzie on wyglądać w przyszłości. To jest zależne od wielu innych czynników. Jednak wyżej postawione tezy mogą mieć uzasadnienie – dodaje Mateusz Nowak.
Coraz szybciej i z widokiem na święta
Z raportu także wynika, że średni czas spędzony w galerii handlowej zmniejszył się rdr. o 6%. Zatem w listopadzie br. konsument przebywał w takim obiekcie statystycznie 1 godzinę i 39 minut. Zdaniem Miłosza Sojki, spadek ten może wynikać z większej świadomości konsumentów, którzy wcześniej zapoznają się z ofertą poszczególnych sieci. Idą do placówki handlowej już z konkretnym celem zakupowym. Do tego Maciej Tygielski dodaje, że przecież sklepy w galeriach też mają swoje strony w Internecie i często tam komunikują różnego rodzaju działania. Dlatego konsument nie musi iść tam w ciemno i tracić swojego czasu.
– Obecnie jest taki trend, żeby jak najszybciej zrobić zakupy i wyjść z galerii handlowej. W ten sposób konsumenci nie narażają się na pokusy, np. wypicie kawy w lokalu. Robią tak, bo po prostu nie mają pieniędzy. A jeśli mają, to są one coraz mniej warte. Cały czas to ma związek z inflacją i lękiem przed jej dalszym wzrostem – mówi wieloletni dyrektor generalny POHiD-u.
Zdaniem Mateusza Nowaka, analizowane dane mogą wynikać z szerzej rozumianej zmiany przyzwyczajeń konsumentów, którzy coraz rzadziej wybierają galerie handlowe jako miejsca spędzania wolnego czasu. Na to opóźniony wpływ mogło mieć pojawienie się niedziel niehandlowych, w wyniku czego wielu konsumentów odzwyczaiło się od częstego chodzenia do galerii (spadek ruchu) lub całkowicie przerzuciło się na e-handel (spadek liczby klientów). Jak prognozuje ekspert z Proxi.cloud, w grudniu można spodziewać się odrobinę wyższego ruchu niż w listopadzie, głównie ze względu na święta i ich większy wpływ na natężenie zakupów Polaków w porównaniu z Black Friday. Odnosi się to przede wszystkim do starszego pokolenia, które w dalszym ciągu preferuje zakupy stacjonarne.
– W grudniu ruch w galeriach handlowych może być podobny do listopadowego. Oczywiście, mamy czas zakupów przedświątecznych, ale dla sklepów ten miesiąc jest krótszy, choć są niedziele handlowe. Natomiast rok do roku będzie to prawdopodobnie wyglądało podobnie jak w listopadzie, czyli też będzie spadek. Na pewno galerie muszą zarabiać. Jeśli nie zaczną tego robić, to będzie tak jak w Poznaniu. Tam 4 takie, duże i nowe, obiekty idą pod młotek. Myślę, że takie nieruchomości będą przerabiane np. na biurowce, obiekty sportowo-rekreacyjne, usługi medyczne, a może też sklepy, choć nie będzie to już masowy handel – twierdzi dr Faliński.
Z kolei Maciej Tygielski przewiduje, że ruch w szeroko pojętych galeriach handlowych w okresie grudnia będzie się oczywiście różnił od tego w listopadzie. Jednak ekspert nie spodziewa się, żeby to były jakieś bardzo drastyczne różnice. – Sądzę, że ww. obiekty raczej w grudniu będą na minusie, może nawet lekko dwucyfrowym. Czas to sobie wyraźnie powiedzieć, że handel i jego managerowie muszą w końcu znaleźć złoty środek na to, żeby faktycznie odbudować ruch. W mojej ocenie, galerie wciąż mają spory potencjał społeczny, tylko trzeba go nieco inaczej zagospodarować. Czasy się szybko zmieniają, tak samo jak nawyki konsumentów. Dwa duże święta w roku i kilka pomniejszych okazji tego nie zmieni – podsumowuje ekspert rynku retailowego i e-commerce.
Napisz komentarz
Komentarze