Kumulacja złych czynników
Bochenek chleba (kilogramowy) kosztuje już średnio prawie 10 złotych, a jego cena ciągle rośnie. Comiesięczny raport pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH”, obejmujący 17 kategorii produktów, już dwa razy w tym roku umieścił pieczywo w czołówce najmocniej drożejących towarów. W lutym produkty piekarnicze były droższe o 29,8% niż rok wcześniej, a w marcu – o 27,6% rdr. Niewiele lepiej było zresztą w styczniu. Pieczywo podrożało wówczas średnio o 24,4% rdr.
– Na wysokie ceny chleba wpłynęła głównie wojna w Ukrainie, która jest nazywana spichlerzem Europy. Na skutek działań wojennych podaż zboża znacząco spadła. Z drugiej strony, w ostatnim okresie na polskim rynku pojawiły się znaczne jego ilości właśnie z Ukrainy, co wywołało m.in. protesty polskich rolników. To oczywiście może mieć również niebagatelne znaczenie w kontekście kształtowania się cen pieczywa w kolejnych miesiącach. Wiele będzie zależało od dalszego rozwoju sytuacji. Natomiast należy pamiętać o tym, że ceny paliw i energii już wcześniej mocno podniosły koszty produkcji oraz transportu, a rozkręcona spirala inflacyjna napędziła dynamikę podwyżek w sklepach do niespotykanego do tej pory poziomu – mówi dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito.
Powszechnie przyjmuje się, iż na cenę chleba w głównej mierze składają się koszty surowców (m.in. mąki) – ok. 35%. Dopiero w następnej kolejności znaczenie ma marża sklepu – ok. 24%. Dalszymi składowymi są koszty zatrudnienia i stałe – ok. 18%, a także transportu oraz energii – ok. 14%. Udział w cenie produktu marży producenta jest na poziomie ok. 9-10%. – Ceny gazu, węgla i energii niezbędnej przy produkcji pieczywa są wyjątkowo wysokie. Koszty transportu stale rosną ze względu na wzrost kosztów paliwa. Presja inflacyjna wymogła z kolei wzrost wynagrodzeń. Zatem niepokój budzą właściwie wszystkie składowe ostatecznej ceny, a największy wpływ mają koszty produkcji i transportu. I to są główni winowajcy wysokiej ceny pieczywa – zwraca uwagę dr Justyna Rybacka z Uniwersytetu WSB Merito.
– Zatrudnienie wykwalifikowanego pracownika, który ma fach w ręku, sporo dzisiaj kosztuje. I to jest istotny czynnik potęgujący finalną cenę przysłowiowego bochenka chleba – zwraca uwagę Ryszard Jaśkowski, Prezes Zarządu Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców Społem.
Eksperci zwracają też uwagę na dodatkowe kwestie. Nie można liczyć na obniżkę marży ze strony producentów. – W Polsce mamy niską konkurencję w branży piekarniczej. I to pozwala producentom na podnoszenie cen bez ryzyka utraty klientów – zauważa Katarzyna Grochowska z agencji analityczno-badawczej Hiper-Com Poland.
– Jednocześnie na obniżkę marż producentów i sklepów trudno liczyć. Mają oni bowiem swoje cele biznesowe, które muszą realizować, aby zapewnić sobie odpowiednią pozycję konkurencyjną i możliwości rozwojowe – dodaje dr Orpych.
Za chleb i bułki Polacy mogliby teraz płacić jeszcze więcej, bo jednak w ostatnich miesiącach ceny pszenicy przyhamowały. Jak zauważa Weronika Szymańska, analityczka Sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas, obecnie na światowych rynkach od kilku miesięcy zboża notują spadki, po rekordowych poziomach cen w pierwszej połowie 2022 roku. To przekłada się na malejące ceny ziarna, również na rynku krajowym.
– Według danych publikowanych przez Ministerstwo Rolnictwa, od końca października do początku kwietnia pszenica konsumpcyjna w Polsce potaniała o ponad 25%. Jednak obecne ceny ziarna nadal są wyższe o 200-300 zł od poziomów z 2021 roku – informuje Weronika Szymańska.
Stabilnie będzie już w kwietniu?
W ocenie części ekspertów, nastąpi spowolnienie dynamiki wzrostowej cen, ale nie ma mowy o jej zahamowaniu. Trochę może pomóc gwarancja stałych cen gazu dla piekarni. Jej efektem może być stabilizacja kosztów zakupu pieczywa w drugiej połowie kwietnia, ale raczej nic więcej. – Nie powinniśmy nastawiać się na to, że rządowe wsparcie dla piekarni i cukierni od razu wpłynie na spadek cen pieczywa. Bardziej prawdopodobne jest wyhamowanie dynamiki kolejnych wzrostów w perspektywie średnioterminowej – uważa dr Rybacka.
– Zaproponowana stawka maksymalnej ceny na poziomie 200,17 zł/MWh może obniżyć rachunki za gaz płacone przez piekarzy o 20-30%. Wysokie opłaty uderzyły w branżę szczególnie jesienią, choć już w pierwszej połowie 2022 r. energia zdrożała, wg GUS-u, o 78% rdr. Do tego dochodzą rosnące koszty transportu, opakowań oraz pracy. Dlatego piekarze mogą zdecydować się przynajmniej utrzymać ceny na obecnym poziomie – mówi analityczka Banku BNP Paribas.
Z kolei Jacek Górecki, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa, zwraca uwagę na fakt, iż pomoc dotrze przede wszystkim do podmiotów z sektora mikroprzedsiębiorstw i małych firm. Oznacza to, że duże piekarnie, które odpowiadają za około połowę produkcji pieczywa w Polsce, skorzystają na niej w bardzo ograniczonym zakresie, a więc jej wpływ na ostateczny koszt zakupu pieczywa będzie niewielki. Ekspert zauważa przy tym, że cena gazu będzie ponad dwukrotnie wyższa niż płacona równo dwa lata temu.
– O obniżeniu cen pieczywa nie ma mowy, ale chcąc je utrzymać, trzeba przede wszystkim zdusić inflację. Drożeją surowce potrzebne do wypieku pieczywa. W górę idą koszty m.in. związane z zatrudnieniem pracowników. Podniesiono płacę minimalną. To wszystko sprawia, że gaz – chociaż najistotniejszy czynnik – jest tylko jedną składową ceny finalnej. Do tego termin ochrony piekarni obowiązuje tylko do końca tego roku – przypomina Ryszard Jaśkowski.
Dalej wielka niewiadoma
Niektórzy eksperci dają jednak nadzieję na chwilowe wyhamowanie podwyżek cen pieczywa, chociaż nie jest to zbyt pewny scenariusz. – Pszenica w skupie potaniała, jak również notowania cen pszenicy na rynku, więc można oczekiwać zatrzymania dalszego wzrostu cen mąki. Niemniej ostatnie decyzje rządu dotyczące zakazu wwozu ukraińskich zbóż do Polski do 30 czerwca br. mają wspomóc rodzimych rolników, których zbiory zalegają w magazynach. Do tego trzeba zauważyć, że generatorem kolejnych podwyżek cen pieczywa staną się koszty pracy. Kolejna podwyżka płacy minimalnej w lipcu będzie również odczuwalna dla branży piekarskiej – prognozuje dr Justyna Rybacka.
– Rządowe wsparcie dla piekarni i cukierni powinno wpłynąć na wyhamowanie dynamiki wzrostu cen pieczywa. Ale przecież wcale tak nie musi się stać. Dodatkowo mowa tu wyłącznie o dopłatach do gazu, a przecież wciąż funkcjonuje wiele piekarni węglowych – zauważa dr Robert Orpych.
Zdaniem eksperta z Uniwersytetu WSB Merito, stabilizująco na wzrost cen pieczywa może działać znaczna obniżka cen skupu zboża, która miała miejsce w drugiej połowie stycznia 2023 roku. Wzbudziła ona sporo emocji wśród rolników. W dłuższej perspektywie może to wpłynąć na spadek dynamiki wzrostu cen również i pieczywa.
– W obliczu wciąż trwającej wojny w Ukrainie, która zwiększyła inflację i ryzyko niedoboru niektórych surowców oraz źródeł energii, trudno przewidzieć, kiedy sytuacja na rynku piekarniczym ustabilizuje się. Zakończenie konfliktu zbrojnego nie spowoduje powrotu do poprzedniego modelu wymiany handlowej w Europie Wschodniej, ze względu na utratę zaufania do Rosji oraz innych autorytarnych państw. Wyższe koszty wytwarzania i zapewnienia dostaw pozostaną więc z nami na długo. Niewiadomą pozostaje też to, jak ceny bułek i chleba zareagują na powrót do wyjściowych stawek VAT. Jednak apogeum wzrostu cen chyba mamy już za sobą. Nie oznacza to wcale, że w sklepach będzie taniej. Po prostu ceny będą rosły wolniej – podsumowuje Jacek Górecki.
Napisz komentarz
Komentarze